poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Byle do...świąt!

Jak trudno jest wrócić do pracy po urlopie. Wie ten, kto znalazł się w podobnej sytuacji (czyli miliony osób pracujących - ha ha ha)
Zaległości sporo, ale muszę powiedzieć, że szef zastąpił mnie godnie. Zdolny jest.
I aż takich strasznych tyłów dzięki temu nie mam.
Ale dzisiaj przez 9 godzin nie odchodziłam od komputera (no dwa razy - na siku). Klikałam, stukałam, wystukiwałam, wstukiwałam, kopiowałam, powielałam, fakturowałam... fakturowałam... fakturowałam... fakturowałam...krajówkę...
Kawę przynosiła mi nasza była stażystka (a wyspecjalizowała się w tym przez pół roku i robi naprawdę doskonałą)
Jutro mam nadzieję wyrobić się szybko, załatwić badanie kontrolne Daw i w końcu poblablać z koleżanką... bo dziś nawet radia słuchać mi się nie chciało...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz