poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Wsi spokojna...

wsi wesoła...
chce mi się powtórzyć za poetą...
taaak... ostatni weekend spędziłam na wsi...wprawdzie na ogródku oprócz bezczelnych much, które nie robiły sobie niczego z mojego chaotycznego machania rękami...żadnych innych zwierząt gospodarskich...
ale za to soczyście zielona trawka... słoneczko... lekki wiaterek... i ta cisza... której tak bardzo czasem mi trzeba...
... obiad prosto z grila na świeżym powietrzu...
...ziemniaczki z ogniska...
... i ten trzaskający ogień, w który mogłam patrzyć i patrzyć... i nawet drobny deszczyk nie był w stanie mnie przegonić..
Siedziałam pod parasolem plażowym i sięgałam pamięcią wstecz... do wszystkich ognisk, które mogłam sobie przypomnieć...
...te z dzieciństwa w noce świętojańskie, kiedy my dzieciaki biegaliśmy z pochodniami, a dorośli śpiewali przy dźwiękach gitary , na której grał tata...(dobrze grał)...
...i te harcerskie palone na polanach, obozach i rajdach... gdy gromkie "płonie ognisko w lesie" niosło się w ciemną noc...
... i te przy których tylko we dwoje siedzieliśmy z głowami pełnymi marzeń i planów...
...chwile, których zapomnieć się nie da...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz