sobota, 12 września 2009

Kto rano wstaje

ten chodzi niewyspany i ma podkrążone oczy...
Zdecydowanie.
Ustawiłam sobie w komórce sześciodniowy tydzień pracy (idyjotka!) i dziś o piątej zadzwonił alarm. Wrrr.
Jak się obudzę to już zasnąć nie potrafię. Szczególnie, że ostatnio miewam sporo do myślenia...
No więc, pokręciłam się w łóżku jeszcze przez godzinkę i o 6 rano już stałam przy desce do prasowania.
Ba, nawet nie tylko stałam, ale i prasowałam(!).
Nie znoszę tego robić, ale tym samym mam już o tej porze spokój.
W sumie wszystkie gospodarcze prace zaplanowane na dzisiaj zostały wykonane.
Drugą kawkę sobie zrobiłam i cieszę się, bo jeszcze cała długa sobota przede mną.
I nawet pogoda "weekendowa" mi nie przeszkadza.

3 komentarze:

  1. Nigdy nie przestanę być pełna podziwu dla takiej postawy. Ja dopiero zabieram się do pracy.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja już teraz padam na twarz i ogrania mnie ogromna senność...:-/ Tyle z tego porannego wstawania.

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie lepej zacząć dzień od tych czynności które lubi się najbardziej ?

    OdpowiedzUsuń