środa, 25 listopada 2009

Brzydula

Tak... zdecydowanie mogłoby to być o mnie (milion i jeden kompleksów które pojawiły się dzisiąt lat temu i co jakiś czas powracają ze zdwojoną siłą)
Tak. To ja. Niestety przed przemianą Nie znalazł się jeszcze żaden artysta Przemko, który by dostrzegł To Coś i zaprowadził mnie do fachowców od wizażu...
He he he.
Ale mimo wszystko uwielbiam te sobotnie popołudnia, kiedy mam już wolne i mogę spokojnie obejrzeć sobie powtórki serialu o tymże tytule.
(Daw wtedy ochoczo okupuje komputer... i każde z nas jest zadowolone)
Oglądam serial ten nie tyle dla wątku miłosnego głównych bohaterów... o niebo chętniej oglądam Violettę czy Przemko w akcji.
Może zabrzmi dziwnie, ale Violettę to kocham! Jej testy i zachowanie rozkładają mnie na łopatki. Nawet w moje najdepresyjniesze z najdepresyjnieszych (alem zasłowotwórzyła) dni, sprawia że chichoczę bez pamięci.


"Szatanistka. Słyszałam, że jak oni wsadzą twoje zdjęcie do lodówki, to tracisz siły. A ja ostatnio taka słabiutka jestem"

Kurde... ja też.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz