poniedziałek, 14 grudnia 2009

Nic o nas

...beze mnie... (i w tym momencie absolutnie nie ja wypowiadam te słowa).
Tak mogłabym jednym zdaniem podsumować dzisiejszy dzień w pracy. Ja i Iwi uśmiechałyśmy się, mrugałyśmy do siebie porozumiewawczo, gdy szef wszedł - popatrzył - powiedział, że fajnie i wyszedł... a po chwili w drzwiach pojawił się szef z brygadą do przesuwania mebli... "ten stół tu - ten, stół tam... tu za wąsko, tu za szeroko... tu kant - tam będzie siniak... nie, tak być nie może... tu przesunąć - tam przenieść, biurka zamienić - szafki przemienić, kwiatka przestawić, komódkę dostawić - dosunąć, zmontować"... W pewnym momencie nasz kochany szef zauważył, że się już najzwyczajniej w świecie śmiejemy.... zapytał więc dlaczego - "No, bo, no bo ...robiłyśmy zakłady w piątek czy będzie drugie przemeblowanie, czy zostanie po naszemu" - rzekłam wesoło:-).
Szef się uśmiechnął nie przerywając wydawania dyspozycji...
No to my se urządziły biuro po naszemu, że hej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz