środa, 30 grudnia 2009

Poświąteczne wspomnienia

Było nawet sympatycznie (nie licząc tego, że byłam na głodzie bez internetu, i bloga...)
Dzieciaki (mój prawie 14-letni syn i moja prawie 11-letnia siostrzenica) uprzykrzały nam życie ile wlezie. Kłóciło się toto o byle co, wyzywało, szarpało... efektem tych dziecięcych igraszek (z diabłem również) była wizyta w drugi dzień świąt w szpitalu... NO tak, to już niemal tradycja nasza...
Święta bez Izby Przyjęć to święta stracone...
Na szczęście skończyło się na strachu, płaczu i siniaku tylko... potem znowu płaczu bo nie będzie odszkodowania... i naszym gorliwym postanowieniu, że w przyszłym roku nasze potomstwo oddajemy do Domu Dziecka (może korzystnie wpłynie na ich psychikę i docenią, to co mają - pomysł, by podrzucić te dwa pasożyty do babci szybko upadł - ponieważ życie i zdrowie babci jest nam miłe) a sami fundujemy sobie pobyt w Zakopanem choćby...



1 komentarz:

  1. Jeśli chodzi o Dom Dziecka :) to mój kolega ma w zwyczaju mawiać "nie chcesz trafić do domu starców, oddaj dzieci do domu dziecka" ;p
    Tak mi się skojarzyło :) niestety w powiedzonku jest szpilka prawdy....

    OdpowiedzUsuń