piątek, 11 grudnia 2009

Świnia

... nie jestem. Tylko świnia nie zmienia zdania - rzekł szef. Kilka sekund wcześniej zrobiłam bowiem wielkie oczy, gdy usłyszałam jego słowa, że możemy ustawić sobie biurka jak chcemy - nawet przodem do drzwi...
W KOŃCU.
Półtora roku temu, gdy przeniosłyśmy się z siedzibą firmy już na stałe do Cz walczyłyśmy z nim, błagały, płakały, by pozwolił nam ustawić biurka po swojemu... Nie szło. Bo ciągi komunikacyjne by się zaburzyły, kable by się plątały a ciągi informatyczne też porobione... Mi ciągi się kojarzą wyłącznie z matematyką... ale oczywiście szef to szef. Ma rację. I tak siedziałyśmy tyłem do drzwi. Przodem do okien (in plus - widok piękny). Podskakiwałyśmy nerwowo, gdy nagle ktoś po cichu stanął za naszymi plecami... wkurzałyśmy się niezmiernie, gdy pracownicy podchodzili za nagle i opierali się na biurku, chuchali nam niemal w twarz i zaglądali nam w dokumenty i monitory... Doczekałyśmy się jednak zmian.
Dziś był ten dzień.
Miałyśmy małą przeprowadzkę. Urządzałyśmy nasze biuro meblami w jednym kolorze i ustawiałyśmy po swojemu...Ekipa naszych pracowników, przesuwała, przenosiła, przynosiła, wynosiła, jeszcze raz przesuwała by potem wynieść. Ba, nawet czyściła... Panom dziś Nobla za cierpliwość i zrozumienie (który mąż by się tak zachował?!)
Dziewczynom wyszło pięknie. Naprawdę. Mają ciut większe pomieszczenie... Mniejsze mebelki lżejsze biurka... Moje też też będzie śliczne, gdy zostanę w nim sama... Póki co dzielę go z kolegą (super gość więc nie narzekam)... ale mamy tak wielkie biurka, że ciężko je poprzestawiać... i nie wygląda już tak estetycznie jak w dziale księgowości...
Ciekawe co powie szef, gdy wróci z delegacji...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz