środa, 30 grudnia 2009

Wszędzie dobrze

ale w domu najlepiej...
Najprawdziwsza z prawd.
Gdziekolwiek bym nie była...
W jakimkolwiek wielkim domu bym nie świętowała...
zawsze z radością wchodzę do mojego jasnego, maleńkiego eM...
Cieszę się, że już jestem w MOIM domku.
Cieszę się, że MOJA pralka właśnie przerabia to, w co przez ostatnie dni przebierałam się ja i moje dziecię...
Cieszyłam się jak dziecko, gdy na głowę kapała mi przed chwilą woda z MOJEGO prysznica...
I gdy zapaliłam MOJE świąteczne drzewko...
A zachwycona jestem tym, że mój laptopik odnalazł właśnie MOJA sieć bezprzewodową i połączył się z nią w oka mgnieniu...
Uwielbiam ten MÓJ mały kochany świat na siódmym pietrze wielkomiejskiego wieżowca...
Witajcie po świętach na MOIM blogu...

2 komentarze:

  1. Witam :) doskonale Cię rozumiem, bo... ja nie mam SWOJEGO em... a marzę o tym, żeby móc już do niego wracać :) ale są szanse... muszę jeszcze tylko trochę poczekać... także nie jest źle : )

    OdpowiedzUsuń