piątek, 8 stycznia 2010

Śnieg

Lubię chodzić po śniegu. Szczególnie wtedy, gdy dopiero co napada. Uwielbiam też, gdy na wydeptanych ścieżkach mocno skrzypi  pod butami ,  a okna w domach są pomalowane w bajkowo-białe esy floresy. Niezbity dowód na to, że i mróz wszedł do  gry.
I takie zimy  pamiętam z dzieciństwa spędzonego w górach (niskich bo niskich, ale zawsze  górach).
Dzisiaj irytują mnie niezmiernie, chodniki odgarnięte do samych  szarych płytek... albo, posypane piaskiem ślizgawki na alejce. Któż z nas nie pamięta jaką frajdą jest móc ślizgać się na butach. Dla tych co nie lubią przecież zostaje całe 3/4 szerokości. chodnika. Do szału doprowadza mnie natomiast posypywanie ich solą. Razem ze śniegiem tworzy  ona obrzydliwą szaro-burą bryję, po której chodzenie przypomina taniec na linie. I to po pijaku. Dwa do przodu trzy do tyłu.  Obuwie po takim dłuższym marszu najczęściej nadaje się do wyrzucenia. Czasem uda się zapastować obrzydliwe białe, nieregularne smugi. Ale i spod pasty widać że tam są.
Zimą czarne mają być tylko jezdnie. Cała reszta powinna tonąć w nieskazitelnej bieli.

3 komentarze:

  1. Ida! Ty kochasz zimę :) to dla mnie niesamowite ;p choć zgadzam się... butów szkoda...
    W ten weekend będziesz uszczęśliwiona. Bo podobno zamiecie i zwieje (podobno jest różnica ;p) i śnieżyce...

    Pozdrawiam biało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi! Tak.
    Kocham białą mroźną Zimę.
    Ale też świeżo zieloną Wiosnę.
    Opalone, upalne Lato.
    I najcudniejszą naszą złota Jesień...

    OdpowiedzUsuń
  3. To brzmi niesamowicie.... cieszą Cię wszystkie pory roku :)

    Wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń